Dziwną sytuacje wywołał niedawny wpis
Stanley'a Burrell'a na jego twitterze odnośnie kilku rzeczy które ma do powiedzenia fanom, ale dopiero po zakończeniu sezonu. Ten jeden post wywołał spore poruszenie pośród kibiców, bo ni stąd, ni zowąd obraził się na nich rozgrywający ich ukochanej drużyny. Jednak zachowanie Stana musi być czymś spowodowane- przecież nikt nie obraża się na taką rzeszę ludzi bez przyczyny. I nie jest to tylko kaprys
MC Hammera. Jest to na tyle poważny
konflikt(jeśli można to tak nazwać), że podczas ostatniego, wygranego z resztą, meczu na
Gryfii Burrell nie przeszedł wzdłuż trybun aby przybić piątki czy uścisnąć dłoń kibicom w podziękowaniu za doping, jak to drużyna ma w zwyczaju, a zamiast tego przyglądał się jak tradycję podtrzymują jego koledzy z drużyny. Trzeba przyznać, że wygląda to dość dziecinnie i nie przystoi dorosłemu facetowi, dlatego postanowiłem zaczerpnąć informacji u źródła problemu i zapytałem samego
Stana o całą tą niecodzienną sytuację:
Ja tylko skupiam się na swojej pracy. Cały czas robię najlepiej to co mogę, biegam po parkiecie, aby pomóc Czarnym wygrywać. Wkładam moje serce i duszę w każdy mecz i nie szukam wymówek. Czy fani mnie tu kochają czy nienawidzą, wiem, że mam zadanie do wykonania i nadal będę ćwiczył codziennie i dawać z siebie wszystko w każdym meczu. To wszystko co mam na myśli. Nie mam nic do powiedzenia fanom.
No cóż, kwestię podziękował kibicom Burrell przemilczał... zastanawiające jest jednak ostatnie zdanie. Skoro nie ma on nic do powiedzenia kibicom, to dlaczego coś zupełnie innego można przeczytać na jego twitterze? Póki co pozostaje czekać, aż przejdzie mu ten
kaprys i mieć nadzieję, ze nie odbije się to negatywnie na jego grze dla Czarnych.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz