Postawmy sprawę jasno. Słupsk to miasteczko. Nudne miasteczko. Nie dzieje się tu kompletnie, zupełnie nic wartościowego i nic co upiększałoby albo choć trochę koloryzowało życie jego mieszkańców. No może z jednym małym wyjątkiem - Czarnymi. No dobra może z dwoma, bo jest jeszcze Amber Cup, ale to impreza jednorazowa tylko na ten jeden raz do roku, w styczniu, dzięki Orange Sport i kilku gwiazdom uświadamiająca Polakom, że na mapie Polski istnieje coś takiego jak Słupsk.
I właśnie dlatego, ze Czarni to jedyna stała pozycja w programie rozrywkowym Słupska dziwi to co dzieje się ostatnio wokół klubu. A dzieje się źle. Bardzo źle.
Jak przystało na ekstraklasowego ważniaka Czarni otrzymują co roku jakieś tam pieniądze z miejskiej kasy na własną działalność. Rok rocznie kwota jest śmiesznie mała porównując ją do tego co z miejskich kas dostają inne koszykarskie kluby, włącznie z odwiecznym rywalem AZS-em Koszalin. Co roku klub o te śmiesznie małe pieniądze musi wręcz błagać. Jednak co rocznie pieniądze były, bo zawsze chcąc nie chcąc Kobyliński i spółka rzucali jakieś ochłapy Twardowskiemu, o tak na odczepkę i na poprawę wizerunku. Inaczej ma być teraz. Na rok 2013 Czarnym przyznano wstępnie 26 tysięcy złotych (słownie dwadzieścia sześć tysięcy złotych- nie, nie zjadłem żadnych zer) ze środków przeznaczonych na promocję miasta, bo Czarni niewątpliwie miasto promują jak mało kto i mało co, nie licząc bezkonkurencyjnej 'słomkowej' reklamy. No cóż, jeżeli 600 tysięcy to ochłapy, tegoroczny zastrzyk gotówki jest chyba eutanazją. To już nie są ochłapy, to już nie są nawet psie pieniądze, to jest jawne wypięcie dupy urzędników na klub, promocję miasta, ale przede wszystkim na kibiców, czyli potencjalny elektorat.
Dziwi więc fakt, że tak ogromną rzeszę ludzi mała grupka ważniaków ma głęboko w dupie. Klub, który wielu słupszczanom pozwala oderwać się od codzienności i naładować baterie najzwyczajniej w świecie zasługuje na pieniądze, a skoro nie dostaje nic z puli przeznaczonej na sport, to musi dostać pieniądze, ale pieniądze, nie kilka groszy, z puli przeznaczonej na promocję - żadna filozofia. Do tej pory mimo oporów pieniądze były. W tym roku pieniędzy ma nie być i uruchamia to automatycznie całą lawinę wydarzeń i całe morze spekulacji.
Tak dla jasności - z 26 tysiącami od miasta w przyszłym roku koszykówki w Słupsku nie będzie. Zapowiedział to już prezes klubu Andrzej Twardowski. Jeżeli sprawa dofinansowania klubu przez miasto, realną sumą pieniędzy, nie rozwiąże się Energa Czarni Słupsk przestaną być wizytówką Słupska i poprzez sport promować będą inne miasto, bądź w ogóle marka tak uznana jak Czarni zniknie z koszykarskiej mapy Polski, co byłoby stratą nie tylko dla koszykówki, ale przede wszystkim dla miasta. Tego najwyraźniej nie rozumieją radni, którzy znów szukają oszczędności w najmniej odpowiednim miejscu.
Póki co serial pod tytułem Energa Czarni Słupsk trwa, a żadna oficjalna decyzja w urzędzie nie zapadła, a więc do zobaczenia na spotkaniu ze Startem :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz