Nie musi przykuwać uwagi, nie musi się podobać, nie musi być poprawny, ba! Nawet lepiej jak taki nie będzie

czwartek, 18 sierpnia 2011

Komedia na Camp Nou

                                                                                                  Autor: Lluis Gene / Źródło: AFP/East News

Mimo, iż wszystko działo się 2200 kilometrów od Słupska, chyba warto poświęcić temu wydarzeniu jeden wpis. Mowa o drugim w tym sezonie Gran Derby, a jednocześnie meczu rewanżowym o Superpuchar Hiszpanii.

Mecze pomiędzy Realem i Barceloną to niewątpliwie najważniejsze święto klubowego futbolu na świecie. Śmiem nawet twierdzić, że najprostszy podział kibiców futbolu, to ten na fanów Realu i fanów Barcelony. Nie zależnie jakiej innej drużynie na świecie oddajesz swoje serce, nerwy i głos, musisz wybrać kogoś z dwójki hiszpańskich potentatów.

Mecze transmitowane są w setkach krajów, a oglądają je, przed telewizorami i w internecie, miliony ludzi, w tym także wielu mieszkańców naszego regionu.

Tyle tytułem wstępu- czas zając się samym meczem. Narzekać na brak emocji czysto sportowych nie mogliśmy. Jak przystało na takich gigantów, kopali piłkę w porywający sposób. Dużo akcji podbramkowych musiało przynieść gole. Zaczęła Barcelona, w 15 minucie indywidualność Messiego pozwoliła Inieście otworzyć wynik meczu. Nie długo jednak fani Realu musieli czekać na odpowiedź, już 6 minut później Real po rzucie rożnym i zamieszaniu z nim związanym wyrównuje za sprawą Ronaldo dla którego jest to setna bramka w barwach królewskich. W 44 minucie po raz drugi swoją indywidualnością zabłysnął Messi, mamy 2:1 dla blaugrany. Tyle jeśli chodzi o pierwszą połowę, w której przeważał Real i to on powinien schodzić do szatni prowadząc.

W drugiej połowie Barcelona nieudolnie próbowała tego, co w poprzednim sezonie wszystkich na świecie- kopania piłki jeden do drugiego przez dobre kilka, czy nawet kilkanaście minut nie robiąc nic sensownego ażeby zdobyć gola. Tym razem Real był czujny, nie dał się uśpić, szybko odbierał piłkę i nacierał na bramkę Valdesa. Do wyrównania doprowadził w 80 minucie Benzema, po tym jak po raz kolejny przy cornerze gracze Barcelony stanęli w ,,16,, nie wiedząc co zrobić. Ich nieporadność przy rzutach rożnych była po prostu śmieszna... Niestety 88 minuta meczu zadecydowała o wyniku i pierwszym w tym sezonie(mam nadzieję, że ostatnim) trofeum dla Barcelony. Posłużę się tu komentarzem Dariusza Szpakowskiego "Jak Państwo myślicie, kto to strzelił?"- tak, Messi... zostały 2 minuty czasu podstawowego i 4 które doliczył sedzia- emocje nie mogły być już wyższe, Real atakował, doskonale wiedzieli, że gol daje im tytuł. W jednym z nielicznych momentów gdy w ciągu tych ostatnich minut Barcelona była przy piłce, wyprowadzili przeciwko Królewskim kontrę, wielka gwiazda, indywidualność Messi stanął oko w oko z bogiem bramki Casillasem. Mógł wbić gwoźdź do trumny rywala kompletując przy okazji hat-tricka. Jakaż "niespodzianka"! Iker górą! Pewnie nie wiecie dlaczego Lionel Messi, gwiazda Barcelony i reprezentacji Argentyny zepsuł, nie... nazywajmy rzeczy po imieniu- spieprzyć taką sytuację? A Szanowny Pan Szpakowski, bez chwili wahania wytłumaczył Argentyńczyka, ale o tym nieco później gdy zajmę się oceną obu Panów komentatorów.

Jeśli nie oglądaliście tego widowiska, to muszę Was zaskoczyć, najlepsze jeszcze przed nami ,mimo iż wszystkie bramki zostały już strzelone. W 93 minucie nerwy puściły Marcelo. Faulował on tuż przy linii bocznej boiska, przy której nerwowo przechadzali się trenerzy i gdzie mieszczą się ławki obu drużyn, debiutującego w Barcelonie Fabregasa (notabene jej wychowanka). Oczywiste jest, ze Brazylijczyk ogląda czerwoną kartkę i niezwłocznie udaje się do szatni, nie tracąc ostatnich sekund, jakie pozostały Realowi do strzelenia wyrównującego gola. Nic bardziej mylnego! Zaraz po faulu cała ławka blaugrany rzuca się w kierunku Marcelo i Cesca. Tym samym odpowiada ławka Realu- siłą rzeczy dochodzi do szarpaniny, bo o bójce tui nie można mówić. Wszystko to jest z korzyścią dla Barcelony, przecież to oni prowadzą i prowokując sprzeczkę zabierają kolejne cenne sekundy Realowi! Absolutny brak uczciwości! Oni chyba nawet nie mają pojęcia, że istnieje coś takiego jak Fair- Play, bo co do znajomości zasad, jestem przekonany, ze ich nie znają! Podczas szarpaniny, oprócz wspomnianego już Marcelo, czerwone kartki dostali, i tak już nie grający, Villa i Ozil, a Mourinho w przypływie sfrustrowania i złości wsadził palec w oko asystentowi Guardioli, Tito Vilanovi. Po sprzeczce piłkarze pograli jeszcze kilkadziesiąt sekund i sędzia Fernandez Borbalan zakończył tą komedię...

                                                                                                                  Autor: Lluis Gene / Źródło: AFP/East News

Do omówienia został jeden, pozasportowy aspekt meczu- komentarz Dariusza Szpakowskiego i Mirosława Trzeciaka. Najkrócej pisząc- pozostawiają one wiele do zarzucenia. Ja jednak opisze to dokładniej i bardziej obrazowo, posługując się cytatami z wczorajszego meczu, które najbardziej zapadły mi w pamięć.

"Pepe jest niezrównoważony, moim zdaniem"- dobrze, że to tylko Pańskie zdanie Trzeciak... wysuwanie takich tez co do jakiegokolwiek piłkarza jest co najmniej nie rozsądne, nie uważacie?

"Zawsze presję wywołuje na otoczenie, to jest jego żywioł"- zdaje się Pan Szpakowski taką opinię wystawił The Special  On. Na pewno naciska na kogo może, ale żywiołem Mourinho Panie komentatorze jest trenowanie i wygrywanie!

A teraz stały repertuar obydwóch Panów komentatorów, z naciskiem na Pana Dariusza. Ochy i achy na temat Barcelony i totalny orgazm w czasie gdy Messi jest przy piłce. Wcześniej napisałem, że dowiecie się dlaczego ów wielki Messi pod koniec meczu przegrał sam na sam z Casillasem... Szpakowski od razu stwierdza,iż powodem jest to, że  Messi nie jest jeszcze w najwyższej formie, nie wszedł w sezon, nie dawno zaczął treningi i takie tam pierdoły. Do cholery! Niech Pan przejrzy na oczy bo Pana stronniczość jest odrażająca, Lionel spieprzył, bo Casillas był w tej sytuacji lepszy i już, nie ma nic co usprawiedliwiało by Argentyńczyka!

W podsumowaniu zacząć muszę od stwierdzenia, ze Real to drużyna, odnaleźli team spirit, który Barcelona utraciła. Katalończyków ratuje tylko i wyłącznie jedna indywidualność- Lionel Messi, bez niego nie ma Barcelony. Tylko, ze jeden piłkarz nie wygra całego sezonu, co oznacza, ze jego zespół zacznie przegrywać i w tym sezonie skończy się ,,wielka era,, Barcelony, znikną pseudo- fani Dumy Katalonii( których co ciekawe przybyło na Facebook'u  prawie 2 miliony po tym jak Ci zdobyli Superpuchar), Real znowu wróci na szczyt, sądząc po grze jaką prezentuje już teraz, a komentatorom TVP życzę, ażeby otrząsnęli się i przejrzeli na oczy, albo porzucili mikrofony i zaczęli otwarcie kibicować Barcelonie.

HALA MADRID