Nie musi przykuwać uwagi, nie musi się podobać, nie musi być poprawny, ba! Nawet lepiej jak taki nie będzie

niedziela, 30 października 2011

Wiało nudą


Po raz kolejny byliśmy świadkami bardzo słabego i wprowadzającego w senny nastrój meczu. Czarni prowadząc przez całe spotkanie, pewnie pokonali Polpharmę 86:78. Koszykarze gospodarzy znów jednak nie spełnili pokładanych w nich nadziei i porywającego basketu na Gryfii nie ujrzeliśmy.

Żaden z koszykarzy, którzy zagrali w dzisiejszym spotkaniu nie może zaliczyć go do udanych. Można za to pochwalić co po niektórych za postępy jakie poczynili. Chodzi mi o Pawła Kikowskiego, który trafił dzisiaj 3 rzuty za 2pkt przy 100% skuteczności i 1/4 za 3pkt, co i tak procentowo daje wynik lepszy od dotychczasowej średniej. Co o meczu myśli sam Kiko będzie można już niedługo przeczytać na kilku portalach i blogach, bo po meczu był on rozchwytywany przez dziennikarzy pragnących przeprowadzić z nim wywiad. Warto wyróżnić także Leona- oprócz dobrych statystyk rzutowych dołożył do dorobku drużyny 8 zbiórek, tyle samo co Scott Morrison.

Warto też napisać coś o dopingu i sędziach. Ci drudzy nie byli tacy źli- ostatnimi czasy mieliśmy przyjemność gościć w naszej hali dużo gorszych arbitrów. Natomiast kibice prowadzili dzisiaj solidny doping. Co prawda nie porywał on jakoś szczególnie, ale też powodów ku temu jakiś specjalnych nie było. Najgłośniejsze momenty dopingu, jak zwykle, wiązały się ściśle z pracą sędziów, a dokładniej kontrowersyjnymi gwizdkami.

czwartek, 20 października 2011

Gryfia już zdobyta

Nie chce za bardzo psioczyć, ale trzeba... to co pokazali wczoraj Czarni było jak najgorszy sen- duma naszego miasta w konfrontacji z Anwilem wypadała co najmniej blado w każdym elemencie gry. Pod tablicami Corsley Edwards robił wszystko co chciał z naszymi podkoszowymi- cieniem samego siebie był Scott Morrison, dość dobrze spisał się David Weaver, ale dość dobrze nie wystarczyło na świetnie dysponowanego tego dnia centra z Włocławka. Nie lepiej było na pozycji 4, Białek z Leończykiem byli nie widoczni przez cały mecz i o ile do Leona większych pretensji nie powinniśmy mieć, tego samego nie można powiedzieć o Białku- 1/6 z gry mówi samo za siebie... prawdziwą tragedią była jednak gra obwodowych ze Słupska. Krzysztof Roszyk(0/4 z gry) i przede wszystkim Paweł Kikowski(0/5 za 3, eval -8) zachowywali się momentami jak amatorzy, którzy nie bardzo wiedzą co mają robić. Jedynym, który odbiegał formą i skutecznością od pozostałych kolegów był Darnell Hinson. To właśnie on, jako jedyny, nawiązywał walkę jak równy z równym z graczami Anwilu- zdobył 25 punktów dla Czarnych, ale sam nie był wstanie wyrwać zwycięstwa przyjezdnym. Obowiązkowo wspomnieć należy jeszcze o Stanley'u Burrell'u. Trudno jest jednak oceniać jego występ w kategoriach dobrego bądź złego, bo na początku III kwarty został wyrzucony z parkietu za drugie przewinienie niesportowe.




Energa Czarni Słupsk- Anwil Włocławek
72:81

Tak na koniec analizowania wydarzeń z samego parkietu napisze, że ten wynik nie jest zasługą jakiejś wybitnej postawy koszykarzy Anwilu- goście grali słabo, my jeszcze gorzej, a moim zdaniem największy wkład w wynik meczy mieli sędziowie...

Właśnie o sędziach kilka słów w tym akapicie. Ich wpływ na wypaczenie wyniku spotkania jest przeogromny. Chodzi o faule nie godne sportowca i techniczne, które arbitrzy rozdawali jak ulotki na ulicy. Właściwie nie byłoby w tym nic złego gdyby działało to w obie strony... niestety! Prowadzący mecz widzieli jednak głównie nadzwyczajne przewinienia słupszczan( nawet tam, gdzie zapisy wideo wyraźnie pokazują, że ich nie było), a przy ewidentnych sytuacjach wymagających odgwizdania takiego faulu po stronie Anwilu byli jakby ślepi. Takie, nadgorliwe momentami, gwizdanie doprowadziło w konsekwencji do wspomnianego już przymusowego zejścia z parkietu Stanley'a Burrell'a, którego wyraźnie brakowało w decydujących momentach IV kwarty.

Jeszcze co nieco o kibicach. Pogratulować trzeba dopingu, który przyprawiał wręcz o gęsią skórkę przez większość spotkania. Po raz kolejny muszę jednak użyć słowa niestety, bo w momencie kiedy doping był najbardziej potrzebny- pod koniec IV kwarty, gdy wynik był jeszcze sprawą otwartą- zabrakło wsparcia fanów. Nie wiem czy to wina złej kondycji fizycznej i nie rozgrzanych jeszcze dobrze w tym sezonie gardeł, czy też może kwestia wiary w zespół, ale to nie powinno się zdarzyć- zwłaszcza na Gryfii!


Wypada się jeszcze zastanowić co dalej. Biorąc pod uwagę to, że w sobotę czeka nas jeszcze trudniejsze spotkanie z Treflem i przyglądając się aktualnej formie naszej ekipy, świetlanej przyszłości Czarnym nie wróżę... obym się mylił!





piątek, 14 października 2011

Zimno na Gryfii

Miało być piekło, kibice mieli napalić w  kotle, tymczasem było zimno, a w kotle ugotować nie dało się nic, no może po za beniaminkiem TBL AZS-em Politechniką Warszawską. Czarni wygrali ze stołecznym zespołem 81:70, jednak styl zwycięstwa zmusza do solidnej krytyki podopiecznych Dainiusa Adomaitisa.

Zanim jednak wytknę to wszystko co nie podobało mi się na samym parkiecie, kilka niezbyt gorących słów o kibicach- tak jak niezbyt gorący był ich doping. Atmosfera panująca na trybunach Gryfii niczym nie przypominała tej z poprzedniego sezonu. Pomijam fakt niepełnej hali- to zrozumiałe z racji, że mecz rozegrany był w środku tygodnia, ale jak już przychodzi się na mecz w roli kibica to chyba wypada dopingować najlepiej jak się da swoich koszykarzy- wczoraj fani niezbyt kwapili się do wspierania drużyny przeżywającej kryzys. Mało tego, z trybun dało się wręcz słychać oklaski gdy za trzy trafił Pamuła oraz gwizdy w stronę gospodarzy w momentach największej nieporadności energetyków.

Również Hala Gryfia zaskoczyła na początek sezonu- przygotowała niespodziankę dla zgromadzonych- współpracy odmówiły korki i nie można było w pełni oświetlić obiektu co opóźniło o kilka minut moment rozpoczęcia spotkania. Przytomnie na ten fakt zareagowali kibice, skandując Chcemy nowa halę w stronę trybuny VIPowskiej gdzie siedziało wiele osób w których mocy leży zrealizowanie takiej inwestycji w mieście.

Sami koszykarze zaskoczyli mało pozytywnie. Gra nie kleiła się mimo znacznej przewagi pod koszem- goście nadrabiali dobrą dyspozycją graczy obwodowych. Odniosłem wrażenie, że Czarnuchy zlekceważyli trochę rywali co dawało szansę Warszawiakom na zaskoczenie rywali. Prawie się udało, ale ostatecznie wygrało doświadczenie i większe umiejętności starszych i bardziej ogranych Słupszczan. Motorem napędowym i głównym autorem zwycięstwa był rozgrywający Stanley Burrel, który w ostatniej kwarcie wziął na siebie ciężar zdobywania punktów przy słabszej dyspozycji Darnell'a Hinson'a.




Moja galeria z tego meczu tutaj

Następny mecz na Gryfii 19 października,a wcześniejsze spotkanie z ŁKSem Łódź które również Czarni mieli rozegrać w roli gospodarza na swoim obiekcie zostało przełożone na 30 listopada.. Tak więc do zobaczenia w środę! :)

niedziela, 9 października 2011

Polska zagłosowała


Nadszedł dzień kiedy każdy z nas który ukończył, bądź ukończy osiemnasty rok życia najpóźniej dzisiaj powinien spełnić swój obywatelski obowiązek, jakim jest wzięcie udziału w wyborach parlamentarnych 2011. Bo właśnie dzisiaj- w pierwszym możliwym terminie- decydujemy kto reprezentował będzie nas w ławach Sejmu i Senatu przez najbliższe 4 lata. Od tego jak wybierzemy zależy, jak będzie nam się żyło, zwłaszcza że pierwszy raz senatorów wybierać będziemy z jednomandatowych okręgów wyborczych, co daje nam większe możliwości wyboru.

Pisałem o tym już wcześniej, ale jeszcze raz przypomnę; w Słupsku i okolicach wybieramy posłów z okręgu wyborczego nr 26, natomiast senatora z okręgu wyborczego nr 62. W ostatnich wyborach parlamentarnych z 2007 roku frekwencja w naszym okręgu wyniosła 56,80%, przy krajowej 53,88%(najwyższa po 1989 roku), co było dziewiątym wynikiem w kraju- nieźle, ale nie rewelacyjnie jeśli spojrzymy chociażby na Łódź, gdzie głosowało 61,98% uprawnionych do oddania głosu. W dzisiejszych wyborach prognozowana jest frekwencja w granicach 45%- 50%. Na 1 181 017 mieszkańców zamieszkałych teren naszego okręgu do głosowania uprawnionych jest 931 177 ludzi.

Co do samego głosowania u nas w mieście- przebiega ono bardzo spokojnie- nie zgłoszono do te pory żadnych przypadków naruszenia ciszy wyborczej. Ja zagłosowałem po godzinie 12 w Obwodowej Komisji Wyborczej nr 15, która mieściła się przy ulicy Banacha 5 w budynku SP3- głosowałem za babcię, bo sam takiego prawa jeszcze nie posiadam. Kolejne dwa głosy oddałem w OKW we Włynkówku- tu stawiałem iksy za mamę i tatę.

O 15.30 PKW podała frekwencję z polskich komisji wyborczych z godziny 14 i tak; do urn poszło 23,03% uprawnionych, co nie daje powodów do uśmiechu... doszło do dwóch poważniejszych incydentów które w przypadku jednej z Gorzowskich komisji opóźniły jej otwarcie o 2 godziny i 35 minut oraz jak w przypadku dwóch komisji w Lublinie przerwała ich pracę na około godzinę. Co do kolejnych procentów to największą frekwencją mogą się pochwalić odpowiednio: w województwach Mazowieckie 25,91%, a miastach Warszawa 31,36%. Teraz trochę informacji z naszego regionu- frekwencja w województwie pomorskim wyniosła na 14 godzinę 24,47% co jest czwartym wynikiem w kraju. Z kolei Głos Pomorza podaje tutaj wyniki z naszego regionu z godziny 18.

Kilka minut temu, o godzinie 19.30 PKW na konferencji prasowej podała wyniki frekwencji z godziny 18. Frekwencja dla całego kraju wyniosła 39,65%( wydano 12 119 246 kart do głosowania), w województwie Pomorskim znowu ponad średnią bo jak podaje PKW 41,33%. Dalej procentowo prowadzą województwo Mazowieckie i Warszawa, najgorzej wypada województwo Opolskie.

Minęła 21! Obwodowe Komisje Wyborcze w Gorzowie Wielkopolski i Lublinie nie przedłużył czasu pracy, a więc już wszystko jasne, Polska wybrała kto decydował będzie o życiu nas wszystkich przez najbliższe 4 lata.

Sondaże nas nie okłamały, Platforma Obywatelska zdobyła najwięcej punktów procentowych poparcia i to Donald Tusk po raz drugi z rzędu odpowiedzialny będzie za zbudowanie nowego rządu i sprawne zarządzanie Polską podczas jego kadencji. Daleko za PO uplasowało się oczywiście Prawo i Sprawiedliwość, sensacyjnie trzecie miejsce przypadło w udziale Ruchowi Palikota, za Palikotem wyprzedzając Sojusz Lewicy Demokratycznej  znalazło się Polskie Stronnictwo Ludowe.

WSTĘPNE WYNIKI WYBORÓW PARLAMENTARNYCH 2011

PO    39,6%
PiS    30,1%
RP    10,1%
PSL   8,2%
SLD  7,7%

TNS OBOP dla TVN i TVP

PO    34,9%
PiS    29,6%
SLD 12,8%
PSL  9,9%
RP    8,6%
Homo Homini dla Polsat

Od razu nawiąże do tego co napisałem wcześniej i do tego co napisze niżej, ażeby nie wystąpiła pewna nieścisłość- w moich analizach nie biorę pod uwagę sondażu przeprowadzonego przez Homo Homini, gdyż jest on dla mnie zbyt mało wiarygodny...

Czas na rozważani, bo gdy pierwszy powyborczy pył już opadł warto zastanowić się nad nowym podziałem polskiej sceny politycznej i tym co oznacza to dla zwykłego Kowalskiego?

Zakładając, że wyniki TNS OBOP są prawdziwe PO ma w nowym Sejmie 212 mandatów i może utworzyć koalicję z PSL, które mandatów zebrało 27- jak łatwo policzyć razem daje to 239 mandatową większość- wystarczająco żeby stworzyć stabilny rząd. Jednak jeśli ponownie rządzić będzie PO-PSL to czy po raz kolejny(pomijając cały światowy kryzys, walącą się Grecję, franka szybującego już chyba w przestrzeń kosmiczną rynku walutowego, etc.) nie będzie to okres 4- letniej stagnacji państwa, czy używając słów Jarosława Kaczyńskiego znów zobaczymy Donalda nic nie mogę Tuska, czy może mając w pamięci obietnicę premiera z kampanii wyborczej, że to jego ostatnia kadencja w rządzie postara się on zrobić coś aby zapamiętano go jako człowieka przysłużonego dla Polski w sposób pozytywny? Jest jeszcze 39 mandatów Ruchu Palikota, który jak powiedział w TVN24 nie będzie twardą i ostrą opozycją i wesprze rząd w forsowaniu dobrych wg niego ustaw. Nie będę tutaj rozważał opcji koalicji PO-RP, bo przy takich wynikach ludowców mija się to z celem, a sam Palikot mówił, że on do rządzenia się nie pcha co chyba wyklucza jego udział w koalicji. Fatalnie w sondażu wypada SLD, które uzyskuje raptem 23 mandaty w przyszłym Sejmie, co nie pozwala nawet na założenie klubu, a jedynie koło sejmowe. Nie mam wątpliwości, że za wynik partii odpowiada jej szef- Grzegorz Napieralski, jest nudny jak flaki z olejem co odbiło się czkawką w kampanii wyborczej, a jego dni w roli przewodniczącego są raczej policzone. Wrócę jeszcze do RP- co dziesiąty Polak głosujący dzisiaj w wyborach oddał głos na przedstawicieli ekscentrycznego, antykościelnego i niekonwencjonalnego Janusza Palikota- polskiego Berlusconiego. Zadziwił mnie też wynik PSLu, bo przecież wszystkie przedwyborcze sondaże przedstawiały ludowców jako balansujących na krawędzi progu procentowego. Na koniec zostawiłem sobie PiS... no i co ja mam napisać w tym miejscu? Mógłbym napisać, ze wstyd mi za te 30% wyborców którzy, w mojej opinii, zmarnowali swój głos na starego, psychicznie chorego kawalera(albo panny na wydaniu) z kotem buntującego armię moherów i paprykarza przeciw Polsce- mógłbym tak napisać, ale nie chcę się tej moherowej bandzie narazić ;] Napiszę tylko, ze bałem się- tak jak Kuba Wojewódzki- wygranej PiS, bo to byłby dopiero początek wojny polsko- polskiej, ale nie gdybajmy bo na całe szczęście do takiego science- fiction nie doszło...

Jutro więcej i dokładniej o wyborach w okręgu Słupsko- Gdyńskim, kto cieszy się z mandatu, a kto musi przełknąć gorycz porażki?

środa, 5 października 2011

I co teraz Jakubowski?

Dzisiaj o czymś co wydarzyło się dość daleko od Słupska, ale niewątpliwie warto o tym napisać- szczególnie, że widziałem to na własne oczy. Mowa o poniedziałkowym meczu o Superpuchar Polski. W Starogardzie Gdańskim pod dachem hali OSiR miejscowa Polpharma podejmowała aktualnego mistrza Polski Asseco Prokom Gdynia. Jeśli mieliście okazję przyjrzeć się poczynaniom farmaceutów na niedawno rozegranym XVI Turnieju o Puchar Prezydenta Miasta Słupska, zapewne- tak jak ja- nie dawaliście cienia szans starogardzianom na wygraną w tym meczu. A jednak! Ku zdumieniu moim, Waszym i całej koszykarskiej, ale nie tylko, Polski Polpharma ogrywa faworyzowanego kolosa polskiej koszykówki 79:78, kolosa- jak się okazało- na glinianych nogach...

Jednak zacznijmy od początku...

Do Starogardu przyjechaliśmy około godziny 17. Od razu po wyjściu z pociągu w jeszcze lepszy humor(bo w dobrych byliśmy już wcześniej) wprowadził nas znak informujący o zakazie przejścia- umieszczony na stacji. Następnie, deptakiem, udaliśmy się prosto w kierunku obiektu należącego do OSiR. W pobliżu hali, mimo że do meczu było jeszcze ponad 2 godziny, spotkaliśmy kilku kibiców w biało- niebieskich barwach. Po dłuższej rozmowie udaliśmy się do hali. Po małym zamieszaniu przy wejściu i uzyskaniu akredytacji wreszcie weszliśmy do środka. Całkiem sporo kibiców siedziało już wtedy na trybunach, w rogu hali byli obecni fani gdyńskiego klubu. Po rozłożeniu się na stoliku dla prasy od razu zabraliśmy się do roboty- ja to fotografowania, a Karol z którym przyjechałem ze Słupska do pisania relacji.

Przejdźmy do samego meczu. Nie będę pisał zbyt obszernie co, gdzie i kiedy się stało, bo to można przeczytać gdzie indziej. Napiszę tylko ogólnikowo; Polpharma była dalej tą samą drużyną która dostała srogie lanie od Czarnych w sobotę, pod koszem dalej zawodnicy z Kociewia nie istnieli, zmieniły się tylko dwie rzeczy: pierwszą jest nastawienie zespołu- widać było, ze oni chcą to spotkanie wygrać, udowadniając tym samym, że wyniki ze sparingów nie odzwierciedlają dobrze potencjału drużyny, drugą istotną zmianą było wsparcie jakiego kibice udzielili drużynie- gracze niesieni byli oszałamiającym dopingiem publiczności. Co do drużyny Tomasa Pacesasa śmiało można użyć stwierdzenia, że pieniądze to nie wszystko, a liczy się zgranie i pomysł na grę. I jednego i drugiego Prokomowi zabrakło, na parkiecie było pięć indywidualności nie tworzących monolitu, co w konsekwencji przełożyło się na porażkę.

Świetne zawody rozegrali w drużynie zdobywców Superpucharu Ivan Koljevic i Micheal Hicks, którzy rzucili łącznie aż 43pkt. W drużynie gości dobrze spisał się Alonso Gee (22pkt) i Przemysław Zamojski (19pkt). Gdyby Asseco wygrało w poniedziałkowy wieczór Gee byłby bohaterem- stało się dokładnie odwrotnie, mimo że na remis za trzy trafił Donatas Motiejunas, na tablicy zostały 3 sekundy i wystarczyło wybronić akcję Polpharmy, by zagrać dogrywkę, Amerykanin nie wiadomo z jakiego powodu faulował Tony'ego Weeden'a- ten trafił pierwszy osobisty, przy drugim rzucie celowo obił piłką tablicę, aby uniemożliwić szybkie wznowienie akcji Prokomowi- poskutkowało, zabrzmiała ostatnia syrena, a gospodarzom pozostało cieszyć się z największego sukcesu w historii klubu.


Po ostygnięciu pierwszych, szalonych emocji nadszedł czas na odebranie superpucharu. Przed tym w ręce koszykarzy Asseco powędrował pamiątkowe trofeum i w pośpiechu opuścili oni halę ze zwieszonymi głowami i bardzo smutnymi minami. Na parkiecie pozostali już tylko fotoreporterzy i oczywiście zawodnicy Polpharmy. Puchar z rąk prezesa PLK, pana Jakubowskiego, odebrał Grzegorz Arabas, posypało się konfetti, każdy z zawodników i trener wzniósł puchar, następnie koszykarze przeszli obok czekających na nich za barierkami kibiców, dziękując im za wspaniały doping i wiarę w zwycięstwo.



Jeśli mowa już o kibicach to jeszcze raz trzeba ich pochwalić za to, ze nie oszczędzali gardeł i za ciekawą sektorówkę oraz równie interesujący transparent nawiązujący do gry mistrzów kraju w prywatnej lidze VTB.




Kończąc opis wydarzeń z poniedziałkowego wieczoru trudno nie wspomnieć o konferencji prasowej, w której uczestnictwie odmówił obrażony Tomas Pacesas. Tu należy powiedzieć też, że szkoleniowiec Prokomu powinien otrzymać stosowna karę, za złamanie regulaminu, który jasno określa, że stawiennictwo głównego trenera na pomeczowej konferencji prasowej jest obowiązkowe, chyba, że poda on sensowne wytłumaczenie niemożności stawienia się osobiście, jednak w takim wypadku głównego trenera zastępuje jego asystent. W naszym przypadku ze strony przegranych nie stawił się nikt przed przedstawicielami mediów.

Po tym spektakularnym zwycięstwie powraca echem pytanie o sens zwolnienia Asseco Prokomu Gdynia z I rundy sezonu zasadniczego. Zapytam jeszcze raz I co teraz Jakubowski? Do dotychczasowych argumentów dochodzi nowy- równie ważny- gdynianie przegrywają z Polpharmą, nie mają co liczyć na osiągniecie dobrych wyników w lidze VTB czy Eurolidze, gdzie grają przecież o wiele silniejsze, ba... najsilniejsze zespoły europy, dlaczego więc pozwalać Prokomowi grać w VTB i Eurolidze, gdzie i tak nic nie osiągną, kosztem krajowej ligi?

Pozdrowienia dla kibiców Polpharmy :)

poniedziałek, 3 października 2011

Ostatni sprawdzian



Opadły już emocje po ostatnich dwóch przedsezonowych sparingach Energi Czarnych w ramach XVI  Turnieju o Puchar Prezydenta Miasta Słupska. Gospodarze nie pozostawili złudzeń kto w tym sezonie rządził będzie na Gryfii, zdobywając tym samym największe trofeum. Czarni najpierw w piątkowym półfinale łatwo pokonali Kotwicę Kołobrzeg w stosunku punktowym 78 do 53, a następnie nie dali najmniejszych szans Polpharmie Starogard Gdański ogrywając ich 88:60. W meczu o trzecie miejsce AZS Koszalin zwyciężył czarodziejów z wydm 89:82.

W piątek oprócz wspomnianych już meczów półfinałowych odbyło się również spotkanie pomiędzy samorządowcami ziemi słupskiej i kadetami Czarnych. Oczywiście łatwo wygrali wicemistrzowie Polski kadetów, a pod koniec meczu doszło do niecodziennej sytuacji- na parkiecie zagrali na raz wszyscy zawodnicy, również Ci z ławek rezerwowych obydwu drużyn. Oglądając to pseudo-spotkanie nasuwa mi się tylko jedna myśl- jeśli pan Konwiński będzie takim posłem jakim był w piątek koszykarzem lepiej jak zostanie w Słupsku...

W pierwszym półfinale AZS i Polpharma walczyły jak równy z równym o wygraną, a losy meczu rozstrzygnęły się w III kwarcie, którą to zespół z Kociewia wygrał 14:22. W IV kwarcie koszalinianie próbowali jeszcze odrobić straty, ale na próbach się skończyło. Ostatecznie Polpharma wygrała 81:74. W drugim półfinale Czarni mierzyli się z Kotwicą. Niesieni dopingiem około półtora tysiąca kibiców gospodarze ani na chwilę nie dali powodu do obaw o wynik, a szczególnie dobrze wypadli Stanley Burrell(19pkt) i Paweł Kikowski(11pkt).




Drugi dzień turnieju zaczął się od meczu o trzecie miejsce w którym  AZS i Kotwica toczyły zacięty bój do połowy meczu, która zakończyła się remisem po 44. W III kwarcie akademicy uzyskali kilku punktowe prowadzenie i nie oddali go już do końca spotkania.

W finale zmagań o Puchar Prezydenta Czarni i Polpharma zafundowali nam jednostronne widowisko w którym prawdziwe show zrobili Scott Morrison i David Weaver. Nasi podkoszowi punktowali efektownymi wsadami i czapowali rywali wyraźnie podcinając im skrzydła. Ostatecznie Czarni zmiażdżyli rywali i sięgnęli po najważniejszy tego dnia puchar.

Z dobrej strony zaprezentowali się również słupscy kibice, którzy zarówno w piątek jak i w sobotę tłumnie stawili się na Gryfii. Frekwencja słupskiego turnieju znacznie przewyższała te z innych turniejów, mimo że w przeciwieństwie do pozostałych za wstęp należało zapłacić.





  Nie zabrakło też VIPów. Swoją obecnością zaszczycił sam prezes PLK Jacek Jakubowski, którego kibice przywitali gwizdami. Na trybunie vipowskiej w sobotę zasiadł również Tomas Pacesas, trener Asseco Prokomu Gdynia, który przyjechał przyjrzeć się grze Polpharmy, z którą jego drużyna stoczy w poniedziałek w Starogardzie Gdańskim bój o Superpuchar Polski- we wtorek na blogu artykuł o tym spotkaniu, okraszony oczywiście kilkoma moimi zdjęciami. Wracając do tematu szkoleniowca z Gdyni- w ciekawy sposób przywitali go zgromadzeni w hali kibice. Zaczęli od kilkukrotnego powtórzenia okrzyku Tomas Pacesas! Następnie oberwało się Prokomowi; cała hala zgodnie wykrzyczała w stronę Litwina: Asseco! Co?! Ty kurwo!

Na koniec zaproszenie- 8 października rusza TBL, gorąco zachęcam do przychodzenia na halę i wspierania dumy miasta, jaką niewątpliwie jest koszykarska drużyna Czarnych.


 Niech piekło 
płonie w całym
sezonie!