Nie musi przykuwać uwagi, nie musi się podobać, nie musi być poprawny, ba! Nawet lepiej jak taki nie będzie

środa, 5 października 2011

I co teraz Jakubowski?

Dzisiaj o czymś co wydarzyło się dość daleko od Słupska, ale niewątpliwie warto o tym napisać- szczególnie, że widziałem to na własne oczy. Mowa o poniedziałkowym meczu o Superpuchar Polski. W Starogardzie Gdańskim pod dachem hali OSiR miejscowa Polpharma podejmowała aktualnego mistrza Polski Asseco Prokom Gdynia. Jeśli mieliście okazję przyjrzeć się poczynaniom farmaceutów na niedawno rozegranym XVI Turnieju o Puchar Prezydenta Miasta Słupska, zapewne- tak jak ja- nie dawaliście cienia szans starogardzianom na wygraną w tym meczu. A jednak! Ku zdumieniu moim, Waszym i całej koszykarskiej, ale nie tylko, Polski Polpharma ogrywa faworyzowanego kolosa polskiej koszykówki 79:78, kolosa- jak się okazało- na glinianych nogach...

Jednak zacznijmy od początku...

Do Starogardu przyjechaliśmy około godziny 17. Od razu po wyjściu z pociągu w jeszcze lepszy humor(bo w dobrych byliśmy już wcześniej) wprowadził nas znak informujący o zakazie przejścia- umieszczony na stacji. Następnie, deptakiem, udaliśmy się prosto w kierunku obiektu należącego do OSiR. W pobliżu hali, mimo że do meczu było jeszcze ponad 2 godziny, spotkaliśmy kilku kibiców w biało- niebieskich barwach. Po dłuższej rozmowie udaliśmy się do hali. Po małym zamieszaniu przy wejściu i uzyskaniu akredytacji wreszcie weszliśmy do środka. Całkiem sporo kibiców siedziało już wtedy na trybunach, w rogu hali byli obecni fani gdyńskiego klubu. Po rozłożeniu się na stoliku dla prasy od razu zabraliśmy się do roboty- ja to fotografowania, a Karol z którym przyjechałem ze Słupska do pisania relacji.

Przejdźmy do samego meczu. Nie będę pisał zbyt obszernie co, gdzie i kiedy się stało, bo to można przeczytać gdzie indziej. Napiszę tylko ogólnikowo; Polpharma była dalej tą samą drużyną która dostała srogie lanie od Czarnych w sobotę, pod koszem dalej zawodnicy z Kociewia nie istnieli, zmieniły się tylko dwie rzeczy: pierwszą jest nastawienie zespołu- widać było, ze oni chcą to spotkanie wygrać, udowadniając tym samym, że wyniki ze sparingów nie odzwierciedlają dobrze potencjału drużyny, drugą istotną zmianą było wsparcie jakiego kibice udzielili drużynie- gracze niesieni byli oszałamiającym dopingiem publiczności. Co do drużyny Tomasa Pacesasa śmiało można użyć stwierdzenia, że pieniądze to nie wszystko, a liczy się zgranie i pomysł na grę. I jednego i drugiego Prokomowi zabrakło, na parkiecie było pięć indywidualności nie tworzących monolitu, co w konsekwencji przełożyło się na porażkę.

Świetne zawody rozegrali w drużynie zdobywców Superpucharu Ivan Koljevic i Micheal Hicks, którzy rzucili łącznie aż 43pkt. W drużynie gości dobrze spisał się Alonso Gee (22pkt) i Przemysław Zamojski (19pkt). Gdyby Asseco wygrało w poniedziałkowy wieczór Gee byłby bohaterem- stało się dokładnie odwrotnie, mimo że na remis za trzy trafił Donatas Motiejunas, na tablicy zostały 3 sekundy i wystarczyło wybronić akcję Polpharmy, by zagrać dogrywkę, Amerykanin nie wiadomo z jakiego powodu faulował Tony'ego Weeden'a- ten trafił pierwszy osobisty, przy drugim rzucie celowo obił piłką tablicę, aby uniemożliwić szybkie wznowienie akcji Prokomowi- poskutkowało, zabrzmiała ostatnia syrena, a gospodarzom pozostało cieszyć się z największego sukcesu w historii klubu.


Po ostygnięciu pierwszych, szalonych emocji nadszedł czas na odebranie superpucharu. Przed tym w ręce koszykarzy Asseco powędrował pamiątkowe trofeum i w pośpiechu opuścili oni halę ze zwieszonymi głowami i bardzo smutnymi minami. Na parkiecie pozostali już tylko fotoreporterzy i oczywiście zawodnicy Polpharmy. Puchar z rąk prezesa PLK, pana Jakubowskiego, odebrał Grzegorz Arabas, posypało się konfetti, każdy z zawodników i trener wzniósł puchar, następnie koszykarze przeszli obok czekających na nich za barierkami kibiców, dziękując im za wspaniały doping i wiarę w zwycięstwo.



Jeśli mowa już o kibicach to jeszcze raz trzeba ich pochwalić za to, ze nie oszczędzali gardeł i za ciekawą sektorówkę oraz równie interesujący transparent nawiązujący do gry mistrzów kraju w prywatnej lidze VTB.




Kończąc opis wydarzeń z poniedziałkowego wieczoru trudno nie wspomnieć o konferencji prasowej, w której uczestnictwie odmówił obrażony Tomas Pacesas. Tu należy powiedzieć też, że szkoleniowiec Prokomu powinien otrzymać stosowna karę, za złamanie regulaminu, który jasno określa, że stawiennictwo głównego trenera na pomeczowej konferencji prasowej jest obowiązkowe, chyba, że poda on sensowne wytłumaczenie niemożności stawienia się osobiście, jednak w takim wypadku głównego trenera zastępuje jego asystent. W naszym przypadku ze strony przegranych nie stawił się nikt przed przedstawicielami mediów.

Po tym spektakularnym zwycięstwie powraca echem pytanie o sens zwolnienia Asseco Prokomu Gdynia z I rundy sezonu zasadniczego. Zapytam jeszcze raz I co teraz Jakubowski? Do dotychczasowych argumentów dochodzi nowy- równie ważny- gdynianie przegrywają z Polpharmą, nie mają co liczyć na osiągniecie dobrych wyników w lidze VTB czy Eurolidze, gdzie grają przecież o wiele silniejsze, ba... najsilniejsze zespoły europy, dlaczego więc pozwalać Prokomowi grać w VTB i Eurolidze, gdzie i tak nic nie osiągną, kosztem krajowej ligi?

Pozdrowienia dla kibiców Polpharmy :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz